niedziela, 17 listopada 2013

Napad czterech premierów, czyli jak Piłsudski obrabował pociąg

W 1907 roku sytuacja finansowa Polskiej Partii Socjalistycznej ( PPS) nie przedstawiała się kolorowo. Walka z caratem była bardzo kosztowna.  Pieniądze były potrzebne m.in na broń, łapówki i wydawanie "bibuły". Jedynym sposobem na szybkie pozyskanie pieniędzy były napady rabunkowe. Niestety organizowane przez bojowców napady na administrację państwową, nie przynosiły dużych zysków. Potrzebna była więc jedna, większa akcja.  Należy także dodać, że oprócz finansowania akcji zbrojnych,  PPS pomagał materialnie najuboższym rodzinom i bliskim poległych członków.

W tej sytuacji Józef Piłsudski podjął się, przygotowania poważnej akcji. Na czele operacji miał stanąć osobiście. Na początku chciał napaść na filię kijowskiego banku.  Planowano kupić działkę przyległą do banku i zrobić podkop. Jednak plan spełzł na niczym. Po spotkaniu z Aleksandrem Prystorem, Piłsudski zdecydował się obrobić pociąg pocztowy. Idealnym miejscem na napad okazała się stacja w Bezdanach, oddalona od Wilna o ok. 25 km, gdzie raz w tygodniu przejeżdżał pociąg z Wilna do Petersburga, przewożący gotówkę z carskich urzędów skarbowych. W ramach przygotować prowadzono obserwację stacji, gromadzono broń i materiały wybuchowe...
Józef Piłsudski w 1899 roku 

We wrześniu 1908 roku, przed akcją - Józef Piłsudski pisał tak do swojego przyjaciela Feliksa Perla :


 „Do Felka lub tego, co mój nekrolog pisać będzie”:
„Walczę i umrę jedynie dlatego, że w wychodku, jakim jest nasze życie, żyć nie mogę, to ubliża – słyszysz! - ubliża mi, jako człowiekowi z godnością nie niewolniczą. Niech inni się bawią w hodowanie kwiatów czy socjalizmu, czy polskości, czy czego innego w wychodkowej (nawet nie klozetowej) atmosferze – ja nie mogę! To nie sentymentalizm, nie mazgajstwo, nie maszynka ewolucji społecznej, czy tam co, to zwyczajne człowieczeństwo. Chcę zwyciężyć, a bez walki, i to walki na ostre, jestem nie zapaśnikiem nawet, ale wprost bydlęciem, okładanym kijem czy nahajką. Rozumiesz chyba mnie.
Nie rozpacz, nie poświęcenie mną kierują, a chęć zwyciężenia i przygotowania zwycięstwa. [...] Wiesz, że jedynym wahaniem moim jest, że oto ja zginę przy ekspropriacji i ten fakt chcę wyjaśnić. Pierwsze – to sentymentalizm. Tylem ludzi na to posyłał, tylem przez to posłał na szubienicę, że w razie, jeśli zginę, to będzie naturalną dla nich, dla tych cichych bohaterów, satysfakcją moralną, że ich wódz nie gardził ich robotą, nie posyłał ich jedynie jako narzędzia na brudną robotę, zostawiając sobie czystą. To raz.
Drugie - to surowa konieczność. Moneta! Niech ją diabli wezmą, jak nią gardzę, ale wolę ją brać tak jak zdobycz w walce, niż żebrać o nią u zdziecinniałego z tchórzostwa społeczeństwa polskiego, bo przecież jej nie mam, a mieć muszę dla celów zakreślonych. Chcę właśnie sobą, którego nazywano i szlachetnym socjalistą, i człowiekiem, o którym nawet wrogowie paskudztwa głośno nie powiedzą, człowiekim zresztą, który ma trochę zasługi w kulturze ogólnonarodowej, podkreślić tę gorzką bardzo prawdę, że w społeczeństwie, które walczyć o siebie nie umie, które cofa się przed każdym batem spadającym na twarz, ludzie ginąć muszą nawet w tym, co nie jest szczytnym, pięknym i wielkim”
Pierwsze podejście miało miejsce 19 września 1908 roku, jednak zakończyło się  niepowodzeniem. Grupa, która miała przybyć z Warszawy spóźniła się, a Ci którzy wyruszyli z Wilna- zgubili się w lesie. Także broń nie została dostarczona na czas. Dlatego Piłsudski postanowił odwołać całą akcję, lecz o odroczeniu akcji nie zdołano poinformować grupy z Warszawy. Bojownicy ze stolicy mieli za zadanie wyskoczyć na przeciwną do peronu stronę i tam czekać na sygnał, innej grupy w postaci eksplozji bomby. Tak też zrobili, jednak nie usłyszeli wybuchu,  pomyśleli, ze pomylili stację, więc wsiedli do pociągu i pojechali na następną. Gdzie powtórzyli manewr. Na szczęście nikt się nie zorientował się i nie dopatrzył się niczego dziwnego w zachowaniu grupy ludzi...

 Kolejną próbę podjęto tydzień później - 26 września. Nie obyło się także bez przykrych incydentów- w drodze na stację do Bezdan jeden z bojowców, Aleksander Lutze Birkstłukł butelkę z amoniakiem i doznał popatrzeń, ale wziął udział w akcji. Ok. godziny 23;00 pociąg jadący z Wilna, w którym jechała grupa napastników, zaczął hamować. Reszta bojowników czekała już na stacji. Rozległy się strzały.Jeden z zamachowców zniszczył telefon i telegraf, drugi z bombą w ręku trzymał cały, przestraszony peron w szachu. Żandarmi, którzy ostrzeliwali bojowców ze środka wagonu, zostali zlikwidowani ładunkiem wybuchowym. Piłsudski, Aleksander Prystor i Tomasz Arciszewski wdarli się do przedziału pocztowego. Za pancernymi drzwiami ukrywała się jeszcze eskorta. Piłsudski zaczął krzyczeć do nich po rosyjsku, że policzy do 10 i jeśli nie wyjdą wrzuci bombę. Gdy przyszły marszałek doliczył do 7, konwojenci otworzyli drzwi i wyszli z podniesionymi rękami. Zaczęło się pakowanie łupu....

Cała akcja trwała 45 minut, 17 bojowców zrabowało 200 812 rubli i 61 kopiejek. Po stronie rosyjskiej było kilku zabitych i rannych. Wkrótce po akcji, Rosjanie złapali 4 bojowców, których skazali na śmierć. Jednak wyrok zamieniono na katorgę.

Akcja pod Bezdanami była jedyną taką akcją w historii nowożytnej Europy, w której brało udział kilku napastników, którzy w przyszłości zostali premierami odrodzonego państwa. A byli to : Józef Piłsudski, Walery Sławek, Aleksander Prystor i Tomasz Arciszewski..

2 komentarze:

  1. to tak ogolnie i b szczegolowe wanych ktore by daly dokladny obraz, wbrew pozorom akcja byla zorganizowana szeoko roztwanymi dorozkami w roznych kierunkach sie rozjechali jak i wywieziono worki pieniedzy dobrze ukryto, potem sluzyly sprawie

    OdpowiedzUsuń
  2. Czterech gangsterów którzy później zostali premierami :-(

    OdpowiedzUsuń